W bieżącym roku Wojskowe Koło Łowieckie Nr 199 „Miś”w Przemyślu obchodzi jubileusz 60-lecia istnienia.
Świętowanie rozpoczęło się 14 lipca w miejscowości Adamówka w obw. 46 pk, gdzie odbyła się Msza Św. a po niej uroczystość wręczenia odznaczeń łowieckich, dyplomów. Łowczy Honorowy Józef Nosek otrzymał od członków koła pamiątkowego kordelasa.
Po części oficjalnej odbył się jubileuszowy bal. Reportaż z tego wydarzenia ukazał się w kwartalniku Łowiec Galicyjski.
Z okazji tegoż święta koło łowieckie wydało pamiątkowe tablo.
17 listopada nastąpiła kontynuacja obchodów jubileuszu i odbyło się uroczyste polowanie zbiorowe, na które zaproszono przedstawicieli Okręgowej Rady Łowieckiej i zarządu Okręgowego PZŁ w Przemyślu. Przybyli także zaproszeni koledzy myśliwi z zaprzyjaźnionych kół łowieckich okręgu przemyskiego.
Zebranych gości oraz członków koła powitał Prezes Koła kol. Wiesław Rdzak. Wspomniał o jubileuszu koła, przypomniał o bezpieczeństwie podczas polowania. Następnie Łowczy Koła kol. Adam Dąbrowski pouczył o przestrzeganiu Regulaminu Polowań, pouczył jaką można pozyskać zwierzynę oraz wyznaczył – po wcześniejszym uzgodnieniu z Zarządem Koła – prowadzących polowanie kolegów Andrzeja Lenarta i Huberta Niebieszczańskiego.
Kol. Adam Chmielowski V-ce Prezes ORŁ w asyście Łowczego Okręgowego kol. Włodzimierza Wojtczaka wręczyli odznaczenia „Za Zasługi Dla Łowiectwa Okręgu Przemyskiego” kolegom:
Andrzejowi Lenartowi,
Hubertowi Niebieszczańskiemu,
Tomaszowi Wojdylakowi,
Piotrowi Dąbrowskiemu,
Lechowi Soborze,
Marcinowi Świerczkowi,
Adamowi Dąbrowskiemu
Po odprawie myśliwi udali się na stanowiska. Między kolejnymi miotami odbyło się w miłej atmosferze ognisko i pieczenie kiełbasy.
Święty Hubert miał jednak inne plany i bór darzył jedynie drapieżnikami. Na pokocie znalazły się 4 lisy, więc i Królów Polowania było czterech. Królem Pudlarzy został wyjątkowo Tomasz Wojdylak. Wyjątkowo, bo każdy kto zna Tomka wie, że jemu raczej nic z lasu nie ucieka!
Po polowaniu odbyła się biesiada myśliwska. Gości czekał gorący bigos, barszcz, śledzik, a także domowy chleb upieczony osobiście przez Dianę – kol. Stanisławę Bajor.
Biesiada minęła we wspaniałej atmosferze. Żartom i ciekawym opowieściom nie było końca.
Niebo okryło się czernią nocy, ognisko wygasło, a myśliwi wrócili do domu po udanym dniu. Oby więcej takich przeżyć!
Darz Bór
M.K.